Zmiana dla zmiany. 

Artykuł powstał w ramach projektu  pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”,  który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych

Zmiana dla zmiany. 

Autor: dr n. med. Dariusz Godlewski

25 listopada 2022 r.

Nie ma chyba dziedziny życia w której by kolejni rządzący naobiecywaliby tak dużo zmian funkcjonowania, nowych regulacji prawnych, kolejnych źródeł finansowania co w medycynie. Można pochwalać intencje gdyby miały one prawdziwe podłoże a nie były merkantylnymi formami przyciągnięcia wyborców. 

Mijające siedem lat rządów jednej i  tej samej ekipy pokazuje brak spójnego pomysłu na funkcjonowanie polskiego systemu ochrony zdrowia w ogóle, a onkologii szczególnie. 

Najpierw w 2015 roku słyszeliśmy o kontynuowaniu reform profesora Religi, następnie o likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia jako źródła wszelkiego zła. Dzisiaj wiemy, że żaden z tych pomysłów nie doczeka się realizacji.  NFZ był do niedawna dysponentem większości pieniędzy na finansowanie ochrony zdrowia. Mieliśmy gwarancję, że  płacone przez nas wszystkich zatrudnionych, studiujących składki zdrowotne, zgromadzone w NFZ będą  wydatkowane rzeczywiście wyłącznie na zaspokajanie potrzeb zdrowotnych Polaków. Dzisiaj nie mamy takiej pewności. Fakt iż w roku ubiegłym w budżecie NFZ pozostało kilka miliardów złotych było jednym z bodźców aby „położyć polityczne łapy” na tych środkach. To że pieniądze pozostały w budżecie rezerwowym było konsekwencją wykonania mniejszej liczby świadczeń medycznych z powodu np. wyłączenia całych oddziałów szpitalnych w wyniku pandemii. Placówki służby zdrowia otrzymały mniej pieniędzy bo mniej usług świadczyły, świadczyły mniej usług z powodu najczęściej narzuconych odgórnie dyrektyw. 

Rząd przyjął 8 listopada 2022r projekt ustawy „O zawodzie lekarza i lekarza dentysty” w którym zapisano m.in. zabranie z kasy NFZ funduszu zapasowego w wysokości 6 miliardów złotych. We wspomnianym wyżej projekcie ustawy o zawodach lekarskich znalazły się też zapisy dodatkowego obciążenia NFZ  wydatkami, które dotychczas ponosił budżet państwa, w tym Ministerstwa Zdrowia.  

Z budżetu państwa nie będą już kupowane szczepionki, ani te dla dzieci, ani szczepionki przeciw covid. Narodowy Fundusz Zdrowia przejmie też z budżetu państwa finansowanie darmowego leczenia farmaceutycznego seniorów powyżej 75 roku życia oraz kobiet w ciąży. Jeśli projekt wejdzie w życie Ministerstwo Zdrowia nie będzie już płacić za wysokospecjalistyczne świadczenia medyczne, a koszty takiego leczenia poniesie NFZ. 

Narodowy Fundusz Zdrowia, zgodnie z przyjętym przez rząd projektem, przejmie także obowiązki państwa w zakresie ubezpieczenia uczniów, studentów, doktorantów, żołnierzy, osób z kartą Polaka, czy kombatantów. Dotąd koszty tych ubezpieczeń i związanych z nimi świadczeń ponosił budżet państwa, dziś kosztami leczenia tych grup obciążony będzie Narodowy Fundusz Zdrowia.

Jak tłumaczą autorzy projektu: „Zmiana ma na celu ograniczenie wydatków budżetu państwa oraz kosztów administracyjnych związanych z opłacaniem składki”. I to prawda, dzięki przyjętym przez rząd rozwiązaniom, budżet państwa przeznaczy na ochronę zdrowia o 71 miliardów złotych mniej w ciągu najbliższych 10 lat. 

Projekt nie był konsultowany ani ze środowiskiem medycznym, ani z pacjentami. Autorzy projektu zmian w ustawie tłumaczą: (..) Z uwagi na jednoznacznie pozytywny lub neutralny charakter projektu, odstąpiono od konsultacji w celu umożliwienia uchwalenia projektowanych zmian w terminie pozwalającym na ich implementację równolegle z pracami związanymi z opracowaniem projektu ustawy budżetowej na rok 2023″.  

Ile to razy słyszeliśmy przy okazji zwiększenia składki na zdrowie w „Polskim Ładzie”, że podwyżka ta służyć będzie poprawie jakości i dostępności świadczeń. Dziś chyłkiem, w przepisach o zawodach lekarskich rząd nakłada na NFZ finansowanie kolejnych wydatków. Oznacza to, że całe gadanie, o tym jak podwyżki składek posłużą w całości poprawie jakości i dostępu do świadczeń można między bajki włożyć. W ochronie zdrowia spektakularnej zmiany nie będzie, jeśli już to na gorsze. Zebrane od nas pieniądze odciążą za to budżet państwa.

Jak wyliczają dziennikarze, w wyniku nowych rządowych regulacji, budżet NFZ, w ciągu 10 lat, zostanie uszczuplony o 77 mld zł, a budżet państwa zyska w tym czasie ponad 71 mld oszczędności. 

Drożyzna a funkcjonowanie placówek medycznych

Wiemy już, że rząd chce obciążyć NFZ swoimi dotychczasowymi wydatkami na zdrowie. Kosztami podwyżek płac dla personelu szpitali, kadry medycznej placówek zostały obciążone dyrekcje placówek ochrony zdrowia. System wynagrodzeń w ochronie zdrowia zaczął być regulowany ustawami. Politycy uchwalają i przegłosowują ustawę o podwyżkach dla pracowników służby zdrowia nie przejmując się czy szpitale, przychodnie czy inne placówki ochrony zdrowia mają na podwyżki zabezpieczone środki finansowe czy też nie. 

Przychody większości placówek to przede wszystkim środki pochodzące z zawartych kontraktów z NFZ. Stawki za poszczególne procedury medyczne za które płaci Fundusz bardzo często są niedostatecznie  waloryzowane i nie pokrywają nawet kosztów z tytułu prowadzenia bieżącej działalności ośrodka, nie mówiąc remontach, zakupach sprzętu medycznego, inwestycjach czy podwyżkach płac. Wiele placówek korzysta ze wsparcia samorządów i organizacji pozarządowych aby finansować niezbędne remonty czy zakupy wyposażenia. 

Inflacja dotyka placówki medyczne tak jak wszystkie inne firmy. Mamy powszechny wzrost cen energii, gazu, żywności wszelkiego rodzaju usług dodatkowych. Podrożały koszty serwisowania urządzeń medycznych, ubezpieczeń, leków i sprzętu medycznego od odzieży roboczej poprzez igły, strzykawki, materiały opatrunkowe i do dezynfekcji czyli koszty które każda placówka ponosi. To wszystko powoduje, że przyszłość ochrony zdrowia w Polsce rysuje się w coraz ciemniejszych barwach. 

Problemy kadrowe

Długość życia w Europie i w Polsce stale wzrasta. Demografia i czynniki środowiskowe powodują, że liczba ludzi potrzebujących świadczeń medycznych będzie, w najbliżej przyszłości systematycznie rosła. Aby spełnić potrzeby zdrowotne Polaków będziemy musieli radykalnie zwiększyć liczbę udzielanych świadczeń zdrowotnych oraz dysponować kadrą medyczna, techniczną, opiekuńczą, która będzie w stanie te rosnące potrzeby zdrowotne obywateli spełnić.

Tymczasem w Polsce obserwujemy dramatyczne braki kadrowe we wszystkich kategoriach personelu medycznego. W wyniku braku wykwalifikowanej kadry zamykane są kolejne oddziały szpitalne, wydłużają się kolejki do świadczeń w tym do operacji ratujących życie. We wszystkich kategoriach personelu medycznego powstały luki pokoleniowe których choćby „załatanie” zajmie kilka, kilkanaście lat bo tyle trwa proces edukacji w zawodach medycznych, zwłaszcza szkolenie lekarzy specjalistów. Aby młodzi chcieli pracować w ochronie zdrowia, zwłaszcza w dziedzinach medycznych takich jak pielęgniarstwo, diagnostyka laboratoryjna, technika medyczna powinni być lepiej wynagradzani, a ich środowisko pracy powinno być lepiej zorganizowane.  

Rządzący powinni mieć świadomość, tego że jak wskazują badania 1/3 aktualnych studentów medycyny chce wyjechać z kraju. I co istotne, młodzi deklarują, że motywacją do wyjazdu z kraju, są nie tylko wyższe niż w Polsce zarobki (bo te przynajmniej w środowisku lekarskim są dobre, choć okupione często pracą na więcej niż jeden etat). Systemy zdrowia w Europie Zachodniej dają im większy komfort pracy, czas dla pacjentów, dostęp do najnowszych medycznych odkryć i terapii.

Młodzi medycy nie chcą żyć jak ich starsi koledzy, którzy średnio pracują dziennie po 10-12 godzin. Ze szpitala biegną do przychodni albo do punktu pomocy wieczorowej lub biorą po kilka- kilkanaście dyżurów w miesiącu. Młodzi chcą mieć czas dla siebie, na życie prywatne, chcą mieć czas na podnoszenie kwalifikacji, na rozwój swoich zainteresowań, czas na wychowywanie dzieci i bycie z rodziną. 

Nie chcą być obarczeni wiecznie balastem niedostatków organizacyjnych i finansowych systemu w którym pracują. Chcieliby leczyć chorych zgodnie z europejskimi standardami, korzystając z najnowszych dostępnych terapii. Dla młodych lekarzy doba też ma 24 godziny a tydzień 7 dni i chcą sami decydować jak ten czas wykorzystywać aby godnie żyć. 

W Polsce system kształcenia kadr medycznych już wcześniej pozastawiał wiele do życzenia. Nie rozwiąże tego tworzenie nowych uczelni czy otwieranie kierunków medycznych na uczelniach w mniejszych miastach, bo medycyna  mimo wszystko ma w sobie dużo z rzemiosła. Trzeba mieć mistrza od którego można się czegoś nauczyć i to już na ćwiczeniach w trakcie kolejnych lat studiów, stażu czy specjalizacji. Co do tych ostatnich to zadziwiającym jest powtarzający się rok do roku deficyt w naborze na te najtrudniejsze specjalizacje. 

Ostatnia kampania Ministerstwa Zdrowia zachęcająca studentów do wyboru specjalizacji onkologicznych jest dość infantylna i mało przekonująca. Onkologia jest trudna dziedziną medycyny z wielu względów. Przede wszystkim jest dużym obciążeniem psychicznym  dla zawodów medycznych w niej funkcjonujących. Studia nie przygotowują do funkcjonowania w sytuacjach trudnych, do prowadzenia pacjenta w stanie  ciężkim i krytycznym, do rozmowy z nim i jego rodziną o wyborach i ryzykach, o ograniczeniach w możliwości  wyboru terapii ze względu na jej dostępność bądź niedostępność w kraju. 

Do wyboru specjalizacji onkologicznej nie zachęca także polski standard opieki nad chorymi onkologicznie – dostępność nowoczesnych terapii, najnowszych leków i metod leczenia. Decydenci powinni stworzyć system atrakcyjnych zachęt dla studentów medycyny, którzy zdecydują się na wybór specjalizacji onkologicznych,

Zmiana dla zmiany w onkologii

Mimo przygotowywania kolejnych strategii, rozpoczynania kolejnych programów zwalczania chorób nowotworowych borykamy się z podobnymi problemami od lat i radykalnej poprawy nie widać. Diagnozujemy coraz więcej nowotworów, a liczba zachorowań na raka, jak wskazują prognozy epidemiologiczne dla Polski, będzie systematycznie rosła. A u nas brakuje i ludzi i sprzętu i świadomości pacjentów. Od lat, w Polsce borykamy się z problemem opóźnionej diagnostyki nowotworów. Diagnozujemy nowotwory za późno, w zaawansowanym stadium choroby, a leczenie, zbyt często, jest wdrażane bardzo późno. 

Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest niska zgłaszalność osób z grup podwyższonego ryzyka na badania przesiewowe. Zbyt mała liczba korzystających z programów skriningowych od lat jest polską bolączką. W pandemii problem ten się dramatycznie pogłębił. Oznacza to, że w tym roku i w kolejnych latach będziemy diagnozować jeszcze więcej „późnych”, zaawansowanych nowotworów, których leczenie jest trudniejsze i droższe, a rokowania gorsze.  

Szacuje się, że w Polsce z nowotworem żyje ponad milion osób. W 2019 roku na raka zachorowało w naszym kraju ponad 170 tys. osób. Według danych Ministerstwa Zdrowia, z 2021 roku, do opieki nad tą armią chorych mieliśmy 555 czynnych onkologów, 235 hematologów oraz 1075 onkologów klinicznych. We wszystkich trzech dziedzinach nie obsadzono od 37 do 41 proc. przyznanych przez resort zdrowia miejsc specjalizacyjnych. Studenci medycyny unikają wyboru specjalizacji z dziedziny onkologii, są to specjalizacje trudne, obciążające psychicznie i niezbyt dochodowe. Młody lekarz wybierając np. specjalizację onkologa klinicznego musi się liczyć z kolejnymi (po 6-letnich studiach medycznych) pięcioma latami nauki, aby móc przystąpić do egzaminu specjalizacyjnego. Z głową pełną ideałów, bo tę specjalizację, raczej wybierają ludzi z misją, młody specjalista wpada w polski system opieki onkologicznej w której poza pacjentami, których przypada na jednego onkologa zdecydowanie za dużo, wszystkiego innego brakuje.

Czynni lekarze onkolodzy borykają się z syndromem wypalenia zawodowego, który dotyczy aż 75 proc. lekarzy specjalności onkologicznych. Wyniki badania ankietowego, przeprowadzonego przez Sekcję Młodych Onkologów Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej, wskazują, że lekarze onkolodzy skarżą się na przeciążenie pracą administracyjną, na złą organizację miejsca pracy, na zbyt mało czasu jaki mogą poświęcić dla pojedynczego pacjenta. Zwłaszcza młodzi lekarze, do czterdziestego roku życia deklarują, że są wyczerpani emocjonalnie, nie odczuwają satysfakcji z pracy zawodowej, są przeciążeni pracą. Tracą potrzebny balans pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. Spośród badanych lekarzy onkologów aż 46% rozważa zmianę specjalizacji.

Autor: Dr n.med. Dariusz Godlewski – onkolog radioterapeuta, specjalista zdrowia publicznego. Pomysłodawca i założyciel Ośrodka Profilaktyki i Epidemiologii Nowotworów w Poznaniu. Jest autorem i współautorem kilkudziesięciu publikacji i wystąpień z zakresu epidemiologii nowotworów, genetyki onkologicznej i zdrowia publicznego. Jest także inicjatorem oraz realizatorem szeregu programów i kampanii profilaktycznych realizowanych zarówno w Wielkopolsce jak i na terenie całego kraju. Od wielu lat prowadzi wykłady z zakresu epidemiologii i profilaktyki nowotworów złośliwych, zwłaszcza raka piersi, dla lekarzy i studentów Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Jest również założycielem Społecznej Fundacji „Ludzie dla ludzi” oraz doradcą medycznym Federacji Stowarzyszeń Amazonki. 

slot demo
https://jdih.menlhk.go.id/slot-gacor-online/
https://www.oceanic-saunas.eu/rtp-live/
https://majorzeman.eu/slot-demo/
https://www.psychopsy.com/toto-sgp/
https://www.oceanic-saunas.eu/slot-demo/
https://www.rioquente.com.br/slot-demo/
https://www.parcoursmetiers.tv/uploads/slot-demo/
https://chavancentre.org/slot-demo/
https://drift82.com/togelsgp/